Różane brochy wróciły do łask wraz z nadejściem chłodniejszych dni. Bardzo lubię je siotać, zwłaszcza że każda z nich wychodzi inna ze względu na cieniowaną wełnę. Efekt końcowy jest dla mnie zawsze niespodzianką.
Dorzuciłam kilka nowych pozycji do wymianki książkowej - większość z nich o książki związane z nauką chemii i biologii w liceum. Repetytoria i trochę podręczników.
Ale fajne!!! Podobają mi się:)
OdpowiedzUsuńBroszunie eleganckie, bardzo ładnie wyszły zupełnie jakbyś je pofarbowała
OdpowiedzUsuńAle piękne różyczki!
OdpowiedzUsuńŚwietne brochy i super efekt z cieniowaniem. Podoba mi się splot szydełkowy jaki zastosowałaś. Daje piękny efekt.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie cieniowania... świetne broszki :)
OdpowiedzUsuńCieniowanie wyszło obłędnie. Śliczne są i faktycznie w sam raz na jesienną pluchę.
OdpowiedzUsuńCudne broszki szydełkowe.Piękne odcienie fioletu biskupiego,wrzosu i oberżyny.Cudne,faktura taka miękka,strasznie mi się podobają. Dziękuje za odwiedziny i sam dopisuję się do obserwatorów i jeśli można dołączam do candy. Miłego wieczorka,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńśliczne, szczególnie ta ciemna :)
OdpowiedzUsuńale fajne!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne brochy a ciemna to po prostu istne cudeńko:)
OdpowiedzUsuń